Cover Girl autorstwa Patrycji Strzałkowskiej to powieść na którą natknęłam się przypadkiem, w mojej ulubionej księgarni, że tak to ujmę. Nie miała z tyłu opisu, tylko kilka słów, które zwiastowało mi to, że książka należy do literatury, którą lubię. Czy tak było? I tak i nie. Gdybym miała opis fabuły z tyłu, tak jak jest na większości książek, to nie wiem, czy zdecydowałabym się ją kupić, wiec wzięłam ją w ciemno i się nie zawiodłam, choć nie jest to też literatura najwyższych lotów. Bedą ostre słowa, żeby nie było, że ostrzegałam!
Może zanim przejdę do treści, powiem jeszcze kilka słów o oprawie. Cover Girl jest naprawdę pięknie wydana i Wydawnictwo Pascal wykonało kawał dobrej roboty. Intrygująca okładka i ta diamentowa wklejka w środku, coś pięknego. Do tego powieść ma skrzydełka, a ja to bardzo lubię w książkach, co pewnie powtarzałam już nie raz.
Jednak, czy treść dorównuje oprawie?
Jednak, czy treść dorównuje oprawie?
Jest to mocna, brutalna opowieść o życiu młodej kobiety ze sławnym i bogatym aktorem. Ona to bardzo głupiutka i momentami irytująca bohaterka. Martyna ledwo odrosła od ziemi, a już stała się sztuczna jak wasi byli partnerzy, ma mnóstwo siana w głowie i to takiego gorszego sortu, a jej największym marzeniem jest znaleźć się na okładce w Playboyu.
Natomiast Jarek, to bogaty aktor, z pięćdziesiąt lat starszy od Martyny, który ma się za pępek świata i myśli, że wszystko mu wolno, ponieważ z racji swojego prestiżu i bogactwa, każdy występek uchodzi mu na sucho i nigdy nie musiał ponosić konsekwencji swoich czynów.
Krótko mówiąc głowni bohaterowie to pusta lalka i skurwysyn jakich mało.
Martyna ma swoje bogate, prawie tak głupie i puste jak ona przyjaciółki, które często bezceremonialnie olewa, a Jarek swoich przyjaciół, z którymi spotyka się w każdy wtorek i oni wszyscy mają jeden cel.
Martynie wydaje się, że złapała Pana Boga za nogi; ma pieniądze, jest sławna i jedyne, co jest dla niej niekorzystne, to fakt, że czuje obrzydzenie wobec Jarka, no ale czego się nie robi dla pieniędzy i takiego życia, prawda?
Zakończenie trochę zaskakuje i jest dość przykre; to doskonały przykład tego, jak taki pęd za bogactwem i sławą może się skończyć. Tutaj doszło do tragedii.
Jak wspomniałam wyżej, powieść jest mocna, napisana także dosadnym językiem. Bez koloryzowania, wszystko czarne na białym. Za fasadą szczęśliwego małżeństwa, które widzą media, kryje się istna sodoma i gomora i właśnie o tym jest ta powieść.
Przyznaje jednak, że momentami nudziła, a dialogi czasami były nudne, ale to nie była zła powieść i dziwię się, że zbiera tak słabe oceny na lubimy czytać. Może i nie zasługuje na dziesięć gwiazdek, ale także i nie na jedną.
Nie jest to także historia dla wszystkich, nie jest to także typowy erotyk, bo widziałam opinię, ze spodoba się fanom Greya, a tak się składa, że to nic z Greyem wspólnego nie ma. To całkowicie inna historia, inna rzeczywistość. Myślę, że tę powieść trzeba odpowiednio zrozumieć. Martyna jest płytka, bo myślę, że taki mógł być zamysł autorki, a nie, że nie umie kreować postaci. W zasadzie dopiero teraz dowiedziałam się, że autorka to jakaś celebrytka z jakiegoś programu telewizyjnego (nie wiem, nie znam się, nie oglądam tv) i ma już dwie książki na swoim koncie. I wiecie co? Ja bardzo chętnie sięgnę po jej kolejną historię, która jest osadzona w podobnym klimacie i również zbiera tak niskie oceny. Jestem jeszcze bardziej ciekawa!
Komu polecam Cover Girl? Tym, którym niestraszne jest odkrywanie brudów tego świata i nie zrażają się wulgarnością, którą jest ta powieść przesycona.
Brak komentarzy: