Nicholas Sparks… Czy jest tutaj ktoś, kto nie słyszałby o tym autorze? Myślę, że każdemu szanującemu się „Czytaczowi” obiło się owe nazwisko o uszy, nawet jeśli nie zapoznał się z żadną z jego książek. A ja – choć czytanie typowych romansideł mam już dawno za sobą, to bardzo lubię wracać do cudownych powieści, które wyszły spod pióra tegoż autora, a właśnie jedną z nich jest owa książka.
„Jesienna Miłość” jest niezwykle poruszającą historią siedemnastolatka - Landona Cartera. Chłopak w powieści opowiada o swoim życiu, i o tym jak ono diametralnie się zmieniło dzięki jednej, wydawałoby się nie wiele znaczącej osobie. Cicha i skromna dziewczyna, a potrafiła zdziałać tak wiele. Wszystko to za sprawą niepozornej córki pastora: Jamie. Przez udział w szkolnych jasełkach Landon i Jamie lepiej się poznali, a nieprzewidywany los chciał, że poczuli do siebie coś więcej niż tylko zwykłe koleżeństwo. Któżby się spodziewał, że to właśnie tą dwójkę połączy coś więcej?! Wszystko mogłoby się naprawdę dobrze skończyć, gdyby nie jeden szczegół – niesamowicie istotny. Dziewczyna powili umierała…
Historia Landona i Jamie jest naprawdę ciekawa i poruszająca. Kiedyś oglądałam film* na podstawie tejże powieści, który bardzo mi się podobał i to właśnie mnie tchnęło, do sięgnięcia po ta historię. Jak tylko natknęłam się na książkę w bibliotece, wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać i będzie równie świetna, co ekranizacja. Nie pomyliłam się, „ Jesienna Miłość” jest niesamowita. Bardzo rzadko sięgam po romanse, jestem wielką fanką wszelkiej fantastyki, więc nawet, jeśli ktoś nie czyta „romansideł”, mimo wszystko powinien przeczytać tą opowieść – tak myślę, bowiem pewnie się powtórzę – jest niesamowita. Sparks opisał nam niezwykle trudną, acz miłość. Ponadto pierwszoosobowa narracja pozwala jeszcze lepiej wczuć się w postać Landona. Książka zawiera w sobie tyle emocji, że po prostu nie w sposób to opisać, ( ale się staram!). Oczami wyobraźni przeżywałam wszystko razem z głównym bohaterem. Opowiada o życiu, o pięknej, lecz krótkiej miłości dwojga młodych ludzi. To po prostu trzeba przeczytać. Naprawdę.
* film widnieje pod tytułem "Szkoła Uczuć".

Tak gwoli ścisłości, zmieniłam nick z Nurveli na Ev., jeśli kogoś interesują powody, to tutaj wyjaśniam, a jeśli nie, to jedynie pozdrawiam i mam nadzieje, że recenzja ode mnie się podobała :)
//Wasza Ev.

7 komentarzy:

  1. Świetna recenzja! Zawsze kiedy oglądam ten film to płacze, nawet teraz, kiedy mi o nim przypomnialas, prawie się poplakalam. Muszę sięgnąć niedługo po książkę :)
    amsoff.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja! Zawsze kiedy oglądam ten film to płacze, nawet teraz, kiedy mi o nim przypomnialas, prawie się poplakalam. Muszę sięgnąć niedługo po książkę :)
    amsoff.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :) Film jest tak samo cudowny jak książka ♥_♥

      Usuń
  3. super recenzja :D Piękna wzruszająca książka ;) ekranizacja też jest fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam książkę jak wszystkie tego autora, pobudza wyobraźnię i wzrusza, jeszcze nie miałam okazji obejzec filmu, myślę nadrobić.
    Buziaki Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to zazdroszczę, ja muszę się zabrać do przeczytania jego książek, chyba jeszcze tylko "List w Butelce" przeczytałam, przynajmniej ta powieść utkwiła mi w pamięci :)
      Cóż, Wesołych!

      Usuń