Dodaj napis
Tą książkę czytałam wieki temu, ale za to bardzo utkwiła mi w pamięci. Może nie będę się rozdrabniać i od razu przejdę do rzeczy. Świat przedstawiony w „ Bidulu” autorstwa Mariusza Maślanki, został opisany z perspektywy zwykłego dziecka, dzięki czemu poznajemy tamtejsze realia z perspektywy w jakiej widzą go młodsi przedstawiciele ówczesnego społeczeństwa.
Wszystko dzieje się w Polsce, w latach ’80 i na początku ’90. Historia rozpoczyna się gdy dziesięcioletni Borys, wychowywany w patologicznej rodzinie, wraz z rodzeństwem trafia do tzw. „bidula” czyli domu dziecka. Chłopak przez dziesięć lat swojego pobytu w tym okropnym miejscu, opisuje wydarzenia, których sam był świadkiem. Życie w domu dziecka, codzienność przesycona przemocą, wstrętny i nieludzki świat, w którym się jednak w miarę normalnie żyje, chodzi do szkoły, podejmuje pierwsze, poważne decyzje, gdzie przez tą ponurą rzeczywistość przenoszona jest również nadzieja, wzruszenie i wrażliwość. Jest to też opowieść, o rzeczywistości, o której większość z nas nie ma zielonego pojęcia. Bo kto z nas wie, co tak naprawdę dzieję się w murach domów dziecka?
Mnie osobiście książka bardzo się podobała. Nie spodziewałam się, że będzie tak wciągająca. Przyznam się, że ostatnio nie chciało mi się zaglądać do jakiejkolwiek książki, a ta przez dwa tygodnie leżała na półce nieruszona. Wzięłam ją na chwilę, by w ogóle zobaczyć o czym jest, jednak po kilku pierwszych stronach historia Borysa tak mnie wciągnęła, że odłożyłam ją dopiero gdy przeczytałam całość.
Jak pisałam wcześniej, książka jest ciekawa i wciągająca, bo to prawda, jednak muszę ostrzec, że jest przesycona wulgaryzmami, więc jeśli ktoś nie trawi języka tego typu, to nie radzę po nią sięgać, bo ilość słów niecenzuralnych jest naprawdę przerażająca. Jednak mimo to polecam tą historię, bo naprawdę warto przeczytać.

//Ev.

PS: Jeżeli ktoś chce przeczytać inne recenzje, które wyszły spod mojej reki, zapraszam tutaj: 
 

Brak komentarzy: