Hyperversum to akronim hyper universum - hiperwszechświata. Był to najlepszy dostępny na rynku produkt rozrywkowy, doceniony przez miliony graczy na całym świecie.
(strona 10, wydanie I)

Gry komputerowe wykorzystują coraz to nowsze technologie, które mają za zadanie pozwolić graczowi bardziej wczuć się w przedstawiony świat. Kontrolery ruchu pozwalają nam na całkowite wcielenie się w naszą postać, słuchawki zapobiegają usłyszeniu dźwięku z zewnątrz, dzięki okularom VR dostrzegamy tylko świat naszej rozgrywki... A co się stanie, gdy gra nas całkowicie wciągnie?

Hyperversum jest książką z tłem historycznym, co stanowi ją dla mnie świetną propozycją, lecz gdyby nie moja polonistka i konkurs organizowany przez wydawnictwo Esprit, nigdy bym się o niej nie dowiedziała. Pierwsza część całego cyklu (w Polsce wydano dotychczas tylko dwie części) jest światowym bestsellerem - sprzedano bowiem ponad 1,5 miliona egzemplarzy. Zupełnie się nie dziwię, choć grubość (737 strony, kiedyś liczyłam) może odstraszać.



Tytułowe Hyperversum to nazwa gry komputerowej, za pomocą której możemy wcielić się w swoją postać za czasów średniowiecza. Dwójka bohaterów - Daniel i Ian - są jej fanami i często razem grają, przy czym Daniel wciela się najczęściej w złodzieja, a jego starszy przyjaciel - piszący doktorat z mediewistyki - staje się rycerzem. Pewnego dnia po powrocie Iana z Francji, gdzie zbiera materiały do swej pracy, wraz z dziewczyną Daniela i jego młodszym bratem postanawiają zagrać w stworzony przez doktoranta scenariusz, oparty na prawdziwych wydarzeniach. Nagle jednak burza, która miała być jedynie wytworem programu, staje się prawdziwa, a cała czwórka zostaje dosłownie wciągnięta w swą rozgrywkę...

- Każę Ci się uczyć, nawet jeśli się stamtąd nie ruszysz - powiedzial brat. - Będziesz musiał powtarzać na głos.
- Tyran! - mruknął Martin.
(strona 209, wydanie I)

Powiem szczerze, iż pokochałam tę książkę od momentu, gdy dostałam je w swoje ręce. Historia przedstawiona przez Randall jest interesująca (szczególnie dla kogoś, kto uwielbia średniowiecze), jednak mnie zachwyciło to, jak autorka przedstawiła panujące tam realia, tak inne od naszych. Dobrym przewodnikiem po tym świecie jest Ian, jednakże nie oznacza to, iż pozostali bohaterowie są zepchnięci (może trochę Martin...) na dalszy plan. Jodie, Daniel czy Isabeau są świetnymi kompanami w tej opowieści. Fabuła nie jest pozbawiona zwrotów akcji czy intryg, które ciągną się niemalże do ostatniej strony. Przyznam, iż czytając po raz pierwszy, popłakałam się przy końcówce.

Bohaterowie również są ciekawie stworzeni, jednak moje serce zdobył nasz złodziejaszek - czyli Daniel. Z postaci historycznych moją największą sympatię zdobył Guillaume de Ponthieu, który chyba najbardziej mi zaimponował swoim sprytem. Intryga, do której przekonał wszystkich, włącznie z królem, dodaje sporo akcji i pokazuje, że pojawienie się bohaterów w czasach tak im odległym wcale mogło nie być przypadkiem... Z postaci kobiecych najbardziej do gustu przypadła mi Jodie, choć na początku podejrzewałam, iż tą postacią będzie Isabeau...

I ten młodszy brat zrobi, co mu każe hrabia, po tym, jak musiał przesiedzieć dwanaście lat w klasztorze? - spytał Martin z niedowierzaniem. - Ja wysłałbym go do diabła!
(strona 116, wydanie I)

Jeśli ktoś jest zaciekawiony światem Hyperversum, w Polsce jest dostępna druga część tej opowieści (Hyperversum 2: Sokół i lew), a autorka napisała jeszcze dwie - niestety, nie wiadomo, kiedy zostaną przetłumaczone na język polski.

Podsumowując - debiut literacki Cecilii Randall jest pozycją, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, kto lubi dłuższe opowieści. Fakt, iż książka ma przez większość akcji tło historyczne, niech u Was nie przesądza negatywnie, nawet jeśli nie przebrnęliście przez powieści Sienkiewicza - pisarka ma przyjemne pióro, które zachęca do czytania. Choć czasem są nudniejsze momenty, to nawet i one są bardzo ważne dla fabuły, ponieważ często łączą przeszłość z naszymi czasami, dlatego lepiej się nimi nie zrażać.

Teina

PS:
Oficjalnie witam wszystkich czytelników Book-Oazy i mam tę przyjemność Was poinformować, iż dołączyłam do ekipy prowadzącej ten blog.

Brak komentarzy: