"Życie to jest to, co nam się przytrafia, gdy planujemy coś innego. Od początku mojej wędrówki przekonuję się, jak prawdziwe są te słowa."


   Na ogół jestem typem, który nie lubi powracać do już przeczytanych książek. Kocham poznawać świat, dlatego sięgam po coraz to nowe powieści. Znam dużo osób, które kupują książki, jednak ja preferuję wizytę w bibliotece. Jako, że w mojej miejscowości jej dobrze dofinansowana biblioteka, znajduje się w niej większość pozycji, które mam zamiar przeczytać. Wiem, że zapewne nie otworzę większości książek po raz drugi, więc nie wydaję pieniędzy, tylko wypożyczam.
  Inaczej było w tym przypadku. Na rozstaju dróg dostałam w prezencie od swojej wychowawczyni. Udało mi się przeczytać ją w wakacje, jednak blog wtedy nie funkcjonował, dlatego recenzji nie było, dalszych części nie czytałam i całkowicie zapomniałam, że mam coś takiego.

   Jako, że są Święta, nie mam możliwości skorzystać z biblioteki, a wszystko co miałam w domu przeczytałam. W gruncie rzecz biorąc, miałam zamiar sięgnąć po tę książkę raz jeszcze, ponieważ byłam naprawdę nią zachwycona, jednak najpierw chciałam przeczytać pierwszą część. Mimo wszystko zabrałam się po raz kolejny za drugą część, równocześnie nie znając treści poprzedzającej.
   Chciałam zaczekać z udostępnieniem tej recenzji, do czasu aż przeczytam pierwszą część, jednak nie udało mi się tak tego zrobić. Moja biblioteka nie posiada Dotknąć nieba, a książka doszłaby dopiero w połowie stycznia, dlatego postanowiłam przeczytać ją w wersji e-book'u, czego szczerze nienawidzę, dlatego z recenzją pierwszej części będę zwlekać. Mimo wszytko nie trzeba znać treści pierwszej części, aby zagłębić się w Na rozstaju dróg.
   Richard Paul Evans jest  jednym z moich ulubionych autorów, których dzieła mogłabym czytać na okrągło, równocześnie wciąż czekałabym na nowości. Mężczyzna ma bardzo lekkie pióro i wszystko co napisze czyta mi się przyjemnie i szybko.
   Na rozstaju dróg to opowieść na faktach autentycznych. Alan Christoffersen jest na pozór zwykłym mężczyzną, którego marzeniem jest przejść cały kraj. Wcześniej bogaty i szczęśliwy, teraz pozostał sam bez pieniędzy i bliskich. Został mu tylko plecak i samotność.
   Jego plany nagle zmieniają swój bieg, kiedy mężczyzna zostaje napadnięty przez gang, co kończy się trzema dźgnięciami nożem w brzuch Alan trafia do szpitala, gdzie poznaje bardzo tajemniczą dziewczynę o imieniu Angel. Czy to przypadek, że się poznali - on samotny, bezdomny; ona samotna w niewielkim domu. Na pozór szczęśliwa i uśmiechnięta dziewczyna, która całkowicie pochłonięta jest swoimi pasjami, tak naprawdę jest cierpiącą depresantką. Nie wierzy, że to nie był przypadek, że akurat Alan stanął na jej drodze, jednak gdy wyznaje całą prawdę, czuje ulgę i wie, że nie może się zabić; wie, że ma dla kogo żyć.
   Bill to właściciel domu, w którym mieszka Angel. Jest równie samotny, co dwójka bohaterów. Jego życie zmienia się wraz z przemianą Angel. Kobieta zaczyna otwierać się na świat. Aby zwalczyć swoje cierpienie, musi pomagać innym. Jest dobrym człowiekiem i nikt, komu pomogła nie zapomina.
   Gdy drogi stają się przejezdne, Alan wyrusza w dalszą wędrówkę. Na jego drodze staje kolejna osoba, która potrzebuje pomocy. Nastolatka miała ciężkie życie - najpierw była bita przez matkę, a następnie przechodziła z rąk do rąk rodzin zastępczych. Alan pomaga jej i spełnia życzenie Kailamai.
   Wydaje się, że człowiek silny nie przeżywa gorszych dni. Oczywiście, bywa tak, że nie ma sił wstać z łóżka i nie wie po co tak właściwie robi to co robi. Alan również przeżywa takie chwile, jednak nie poddaje się i dąży wytrwale do celu.
   Mimo, że cała powieść Evansa zawładnęła moim sercem, najwspanialsze były cytaty na początku każdego z rozdziałów. Są to fragmenty z autentycznego dziennika Alana Christoffersena. Wszystkie dzieła są wspaniale oprawione - jestem typem, który często sięga po książkę po spojrzeniu na okładkę.

"Ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy wspinają się na góry, oraz na tych, którzy siedzą w cieniu gór i krytykują wspinających się" 
Z dziennika Alana Christoffersena

~Szklanka

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać tej książki ale wydaje się na prawdę ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prezent widać udany! Chyba nikt nie lubi wracać do przeczytanej książki, ten powrót chyba był udany! :)
    http://werablogerkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ośmielę się nie zgodzić z Twoją opinią i udowodnić, że są ludzie, którzy lubią i chętnie wracają do przeczytanych juz książek 😅

      Szklanka, dobra recenzja 😅

      Usuń
  3. Dość rzadko czytam książki, ale ta wydaje się być na prawdę interesująca! :)
    http://nataliagolsztajn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest cudowna miałam okazję ją przeczytać.
    Jak widzę udany prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam ale po twojej opinii chyba muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  6. to ja akurat bardzo lubię wracać do książek, które kiedyś czytałam i mi się podobały. ;) mam takie, które spokojnie kilkanaście razy czytałam i na pewno jeszcze do nich wrócę. :)
    pozdrawiam serdecznie.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam tej książki, ale zaciekawił mnie twój wpis. Po nowym roku z chęcią ja przeczytam.

    OdpowiedzUsuń