Niedawno w moje ręce wpadła nowa książka; Prosty Układ debiutującej autorki, która pochodzi z moich okolic, a jak już mówiłam wcześniej, lokalni twórcy bardzo mnie intrygują i po prostu muszę przeczytać to, co wyszło spod ich pióra. Recenzuję egzemplarz przedpremierowy, swoją drogą chyba pierwszy w swoim życiu, który dostałam dzięki uprzejmości strony Czytam Pierwszy, na którą Was serdecznie zapraszam, bo jeszcze można dostać tam tę powieść. Dodatkowo paczka bardzo miło mnie zaskoczyła, ponieważ dostałam jeszcze liścik i lizaka! Fajna inicjatywa, która wywołuje uśmiech na twarzy :)


Prosty Układ K.A. Figaro, Grupy Wydawniczej Foksal w ich nowym, jakby projekcie; Lipstick Books już po opisie książki idealnie wpasowuje się w moje gusta czytelnicze, bo lubię czytać wszelkie erotyki, które nie są Greyem i nim nie zalatują.

Poznajemy 22-letnią Łucję - od dawna nic nie czytałam z bohaterką, która byłaby w moim wieku, więc się na to uśmiechnęłam. Młoda kobieta studiuje w Warszawie, gdzie wynajmuje mieszkanie i wraca na weekend do rodzinnego Błonia; ciekawostka, choć nie ma tego określonego w powieści, to domyślam się, że są to Błonie w powiecie sochaczewskim, nie tak daleko od stolicy, skoro autorka pochodzi z tych okolic. Ale wracając; Łucja postanawia umówić się z przyjaciółką, gdzie poznaje jej chłopaka Grześka i jego szefa; Dymitra. Mężczyzna o rosyjsko-brzmiącym imieniu rzecz jasna jest niesamowicie przystojny, obrzydliwie bogaty, oraz wybitnie irytujący. Dla studentki jest bardzo pociągający, ale uparła się, że nie chce mięć z nim nic wspólnego, gdyż jest cholernie arogancki, oraz chce tylko zaciągnąć ją do łóżka, natomiast ona jest romantyczką i marzy o normalnym związku. Wszystko zmienia się po tym, gdy Dymitr ratuje ją przed gwałtem, a ona w końcu mu ulega i nawiązuje si ognisty romans, ale nie można tu mówić niczego o miłości. To tak w skrócie o fabule.

Czy wiecie, kiedy Bóg chce nas ukarać? Powiem wam.
Wtedy, gdy spełnia nasze marzenia. Moje zaczęły się spełniać...

Łucja to niestety typ irytującej bohaterki, stale niezdecydowanej, mało odpowiedzialnej i w ogóle jakaś dziwna była i trochę taka jakby nie myśląca, ewentualnie myśląca inaczej. Najbardziej denerwowały mnie jej sceny zazdrości, które były bezsensowne, skoro ich układ był niezobowiązujący. Niesamowicie nadszarpywały moje nerwy także koleżanki Łucji; wydawały mi się puste i tak, jak ona nie myślały. Nie wiele mogę tu powiedzieć, ponieważ wtedy bym spojlerowała, a tego nie chcę. 

Dymitra bardzo polubiłam, choć był dupkiem. Arogancki, pewny siebie i traktujący kobiety przedmiotowo, więc pomimo tego, że bogaty i przystojny, to z jego parszywym charakterem zdecydowanie nie pretenduje do miana ideału kobiecych fantazji. A jednak, wydaje mi się, że później coś się w nim zmieniło, bo poniekąd troszczył się o Łucję, choć wątpię, aby wystąpiło tu jakieś płomienne uczucie z jego strony. Wiem, że w przygotowaniu jest drugi tom powieści, więc to może po prostu początek jego przemiany? Tego jeszcze nie wiem, ale bardzo by mnie ucieszyło, gdyby Łucja nieco wydoroślała, bo póki co zachowuje się, jak nastolatka ledwo wkraczająca w okres dojrzewania.

Fabuła była prosta jak drut, przewidywalna i niczym mnie nie zaskoczyła, ale tego właśnie oczekiwałam i to dostałam, więc się absolutnie nie czepiam. W tekście pojawiały się błędy, ale to egzemplarz przedpremierowy, przed korektą, więc to normalne i mam nadzieję, że wersji finalnej są poprawione, bo jednak trochę ich było.

Na plus był jednak wątek niedoszłego gwałtu, bo to zwrócenie uwagi na to, jak zwykłe znajomości z pozoru niewinne mogą przekształcić się w coś niebezpiecznego, a sama Łucja wykazała się tutaj ogromną naiwnością, więc to taka przestroga.
Pomyślicie, że jestem egoistycznym dupkiem, i wiele się nie pomylicie.
Prosty Układ czytało mi się bardzo szybko, choć tak jak mówiłam na instagramowym story zaraz po przeczytaniu, niby byłam zadowolona z powieści, ale również nieco rozczarowana, choć akurat te ostatnie to zasługa Łucji, bo mnie naprawdę irytowała. To nie jest także książka najwyższych lotów, ale trzeba pamiętać, że to debiut i patrząc na to pod kątem debiutu wcale nie było źle! Choć niektóre teksty mnie irytowały i powieść rzeczywiście zalatywała mi Greyem, czy taką płytką literaturą, ale dało się nad tym przeskoczyć, bo to nie działo się przez całą książkę, a momentami.
Wybrałam się dzisiaj na spacer z książką, wzdłuż Bzury, do końca jej biegu. Pogoda była naprawdę mega, więc to byłby grzech, tego nie zrobić.

Co do okładki, nie jest brzydka, jest fajna, poprawna, przyciągająca uwagę, ale cóż; o wiele bardziej podoba mi się tył, niż przód. Aczkolwiek jednoznacznie nam określa, kto tu jest głównym bohaterem.

Sumując? Nie jest idealnie, ale jest to lekka, całkiem przyjemna lektura i można się przy niej rozerwać i odmóżdżyć. No i rzecz jasna pamiętajmy, że to debiut! Jeśli kolejny tom, czy inna powieść tej autorki ujrzy światło dzienne, to chętnie sięgnę. Polecam!

PS:
Tutaj możesz przeczytać wywiad z panią Kasią!
Jeszcze jedna sprawa, jeżeli obserwujesz, któryś z moich innych blogów, bądź prywatny fp, to proszę o kliknięcie tutaj, jeżeli nie, to spokojnie możesz to zignorować :)

//Do napisania!

4 komentarze:

  1. To marna podróbka Greya!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greya akurat nie trawię, ale nie odebrałam tej książki, jako jego podróbkę :)

      Usuń
  2. Książka jak książka, totalnie mnie nie zaintrygowała, ale powiem Ci, że ja też nie cierpię czytać erotyków, które są zrobione na to samo kopyto co Grey.
    Autorki najwidoczniej nie rozumieją, że trylogia... em... em... jak ta kobieta sie nazywała?
    No ni cholery sobie nie przypomnę, ale chodzi o trylogię Greya.
    ... w każdym razie ta trylogia zrobiła dużo szumu i była popularna nie dlatego, że było to coś fantastycznego, ale po prostu innego i nowego, tyle.
    Kopiowanie tego samego pomysłu po raz milionowy po prostu nie pyknie.
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, Grey mnie po prostu nie porwał, bardziej już Cross, ale też nie aż tak. Po prostu trochę nie moje klimaty, choć same erotyki bardzo lubię :) A Ta pani, to bodajże E.L. James, czy jakoś tak, szczerz mówiąc nie pamiętam XD.

      Czy takiego nowego? Jest przecież trochę dobrych erotyków, które były przed Greyem, tylko Grey po prostu rozpromował tę gałąź literatury. No, ale rzeczywiście, powielanie to nie jest dobry pomysł.

      Również cieplutko pozdrawiam :)

      Usuń