Żyjemy w czasach, w których ludzie coraz częściej przewidują zagłady Ziemi i końce świata. Jak mogłaby wyglądać nasza planeta, po tym, gdyby cała spłonęła?
Pył Ziemi to kolejna pozycja, którą mogłam przeczytać dzięki portalowi czytampierwszy.pl . Długo zastanawiałam się, co zamówić, bo wybór był naprawdę trudny. Zazwyczaj najpierw patrzę na okładkę – te piękniejsze oczywiście zwracają większą uwagę. Muszę jednak szczerze przyznać, że dzieło Rafała Cichowskiego nie jest wybitnie oprawione, jednak dałam mu szansę i zamówiłam je. Byłam ciekawa, jak autor wyobraża sobie koniec życia Ziemi. Wizja technologii, która mimo klęski planety, pozwoli ludziom nadal żyć, bardzo zainteresowała mnie.
Nie mogłam doczekać się, aż sięgnę po egzemplarz, jednak, mimo że zaczęłam czytać z wielkim zapałem, straciłam po chwili chęć. Trochę zawiodłam się.
Gdzieś w okolicach dwusetnego roku podróży na Yggdrasil udało się dopracować system wspomagający obieg składników odżywczych i kompletnie uniezależnić ciało ludzkie od przyjmowania pokarmu. Wystarczyło zainstalować moduł sterujący w mózgu i lekko stuningować wątrobę i trzustkę, by człowiek zaczął sam produkować niezbędne mu do życia elementy.